niedziela, 24 sierpnia 2014

Autopromocja.

Moi Drodzy,
Chciałabym zaprosić Was na mojego nowego bloga. Całkiem nowy, mam nadzieję, że ciekawy pomysł. Bohaterem również jest Harry ;)
Mam nadzieję, że wpadniecie.
http://talefanfiction.blogspot.com/
Buziaczki.

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 16.

Mijały dni, mijały tygodnie. Z każdym kolejnym moje życie było coraz piękniejsze. Z każdym kolejnym zakochiwałam się w Nim coraz mocniej. Coraz częściej zastanawiałam się, jak mogłam żyć bez Harry'ego u swojego boku. No jak? Nie mogłam, bo nie żyłam. Dopiero On pokazał mi prawdziwy świat, prawdziwe życie i co najważniejsze, prawdziwą miłość. Dzięki Niemu zapomniałam o chorobie, która bardzo powoli ustępowała, przynajmniej tak twierdzili lekarze. Wróciłam na studia. Spotykałam się z Nim, kiedy tylko znalazł chwilę czasu w swoim napiętym grafiku. Co by się nie działo, zawsze znajdował tą chwilę. Choćby miała trwać kilka minut, On przyjeżdżał, całował mnie czule i opowiadał o swoich wrażeniach z poprzednich dni. Czasem przyjeżdżał późnym wieczorem. Jedliśmy kolację z moimi rodzicami, którzy bardzo Go polubili. Zamykaliśmy się w moim pokoju. Układałam głowę na Jego kolanach i zamykałam oczy. On, bawiąc się kosmykami moich włosów, opowiadał mi o koncertach, wywiadach. Czasem wymyślał niestworzone historie, czasem opowiadał mi bajki z własnego dzieciństwa. Zdarzało się, że czytał mi na głos swoje ulubione książki. Za każdym razem usypiałam z uśmiechem na twarzy i jego dłonią na ramieniu. Gdy się budziłam, za każdym razem, znajdowałam na łóżku mały liścik i świeżo zerwane kwiaty. Stokrotki, bzy,
konwalie. Uwielbiałam to. Jednak najbardziej lubiłam przekręcać się na połowę, gdzie leżał. Wtulałam nos w poduszkę i zaciągałam się zapachem Jego perfum. Zapach pomarańczy zmieszany z zapachem Jego ciała. To od zawsze, na zawsze była i będzie, moja ulubiona woń.

Dzięki Harry'emu, zaprzyjaźniłam się z resztą zespołu. Moje przyjaciółki codziennie dzwoniły do mnie i codziennie, powtarzając to samo, dziękowały mi. Za każdym razem, słysząc ich niepohamowaną radość, moje serce rosło, a na twarzy malował się szeroki uśmiech. Chłopcy z One Direction okazali się niesamowitymi kompanami do śmiechu, poważnych rozmów czy zabaw. Mimo rosnącej z każdym dniem sławy, każdy z nich pozostawał sobą. Zwykłym, jedynym w swoim rodzaju chłopakiem z marzeniami.

Kiedy kogoś kochasz, wszystko inne wydaję Ci się niesamowicie błahe. Wszystkie inne problemy są niczym, kiedy masz przy sobie tą drugą osobę. Z każdym dniem czujesz niesamowitą energię, by żyć. Żyć dla tej osoby. Żyć dla tej miłości. Chcesz budować swój świat tylko z drugą połową. Chcesz by ten świat był idealny. A ponieważ nic nigdy nie jest i nie może być idealne, zgadzasz się na drobne skazy, rysy na całej tej miłości. Bo czymże jest uczucie bez kilku potknięć, sprzeczek? Jednak nie możesz pozwolić, by drobne wady zasłoniły to co w miłości jest najważniejsze. Nie możesz pozwolić, by złość zastąpiła radość. Nie możesz przestać ufać. Bo zaufanie w całym tym układzie zwanym związkiem, jest najważniejsze.

My bardzo dobrze o tym wiedzieliśmy. Ufałam Mu bezgranicznie. Wierzyłam we wszystko co mi powiedział. Polegałam na nim jak na nikim innym. I nigdy nie zawiódł mojego zaufania. Może nasz związek nie trwał długo, jednak ja mogłam mieć pewność, że Harry jest wyjątkowy. Chłopcy wciąż powtarzali mi, że On nigdy do tej pory się tak nie zachowywał. Gdy poznałam Jego Mamę, była zachwycona. Przecież Jej synowi nigdy na nikomu tak nie zależało. Nigdy tak bardzo się nie starał. Odczuwałam to na własnej skórze, kiedy traktował mnie jak prawdziwą księżniczkę. Bez zbędnych, ckliwych momentów czy gestów, tak właśnie się przy Nim czułam. Dostawałam od Niego wszystko czego potrzebowałam, a nawet więcej. Nigdy nie musiałam o nic prosić, bo On dobrze wiedział czego chce. Jakby czytał w moich myślach i starał się spełniać wszystkie moje marzenia. Ja bez wytchnienia próbowałam odwdzięczyć się tym samym. Dawałam z siebie wszystko, chcąc dać jeszcze więcej. Bo nikt tak jak On, nie uratował mojego życia. Nikogo innego nie pragnęłam tak bardzo jak Jego. On sprawiał, że chciałam czuć Jego bliskość nieustannie. Nigdy się nie nudząc, a wciąż czując niedosyt.

~*~

Był wiosenny, ciepły wieczór. Siedziałam na parapecie. Z nosem w milionie notatek, próbowałam nauczyć się choć połowy tego co miało czekać mnie za kilka dni. Pochłonięta obowiązkami, nie usłyszałam nawet kiedy ktoś wszedł do mojego pokoju. Zorientowałam się dopiero, kiedy usłyszałam chrząknięcie. Powoli podniosłam głowę i zwróciłam ją w stronę, z której dochodził dźwięk. Harry siedział na moim łóżku, z założonymi na klatce piersiowej rękami i wpatrywał się we mnie znacząco.

- No nareszcie. - Rzucił poważnym głosem. Odłożyłam trzymane kartki i zeskoczyłam z parapetu, podchodząc do chłopaka z uśmiechem. Kiedy jednak się nachyliłam, chcąc ucałować go w policzek, Ten odwrócił głowę.
- Wszystko okej? - Spojrzałam na Niego ze zdziwieniem, podnosząc głowę.
- Ta, okej. - Odpowiedział krótko, wciąż na mnie nie patrząc.
- Harry, co się dzieję? - Podeszłam bliżej, układając rękę na Jego ramieniu.
- Nic, no przecież mówię.
- Widzę, że coś nie tak.. Słońce? - Niepewnie dotknęłam Jego rozgrzanego policzka.
- Wciąż tylko się uczysz. Nie masz dla mnie w ogóle czasu. - Zaczął nagle, a moje oczy urosły do wielkości monet.
- Nie przesadzasz przypadkiem?
- Za każdym razem kiedy przychodzę robisz to samo. Już chyba o mnie zapomniałaś. - Jego poważny głos sprawiał, że czułam się coraz gorzej. To prawda. Tak bardzo pochłonęła mnie nauka, że to ja, nie On - gwiazda światowego formatu - nie miałam praktycznie czasu.
- Harry, przepraszam. - Zaczęłam cicho, zabierając rękę i spuszczając wzrok. - Chyba za bardzo..
- Przestań. - Usłyszałam Jego śmiech i poczułam jak łapie mnie za dłoń, przyciągając do siebie. - Żartowałem. Nie jestem zły. - Wyszeptał, patrząc mi w oczy i zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
- To co..
- Chciałem zobaczyć jak zareagujesz. - Pokazał język, muskając kciukami moje policzki.
- Jesteś wstrętny. - Rzuciłam i odepchnęłam Go, udając obrażenie.
- No mała, tylko się z tobą droczyłem. - Wstał z łóżka i ruszył w moją stronę. Momentalnie odwróciłam się na pięcie, zakładając ręce na piersi. - Nie mów, że się obraziłaś. - Zaśmiał się, układając dłonie na moich biodrach. Zrzuciłam je szybko, podchodząc do okna.
- Oj Alex. - Usłyszałam ciche westchnięcie, a w następnej chwili straciłam grunt pod nogami i znalazłam się na łóżku. Nachylał się nade mną z uroczym uśmiechem, nie odrywając swoich szmaragdowych oczu.

- Jeśli myślisz, że twoje sztuczki na mnie zadziałają to się grubo mylisz. - Stwierdziłam, odwracając głowę.
- Nie wiem o co ci chodzi. - Wyszeptał niskim głosem i zaczął całować moje policzki, od czasu do czasu muskając je nosem. Przez kilka sekund pozostawałam twarda, jednak kiedy Jego usta znalazły się na mojej szyi, cała moja pewność i zawzięcie rozpłynęły się w ułamek sekundy.
- Dobra już dobra. - Odepchnęłam Go od siebie, śmiejąc się.
- Wiedziałem. - Uśmiechnął się cwaniacko, poprawiając dłonią włosy i opierając się na łokciu. - To co? Zgoda?
- Niech ci będzie.
- To świetnie, bo mam na dziś małe plany. - Rzucił i podniósł się z łóżka, poprawiając koszulę.
- Plany? - Spojrzałam na chłopaka pytająco.
- Ubieraj się, wychodzimy dziś wieczorem. - Ruszył w stronę okna, chwytając leżące na parapecie kartki i przeglądając je.
- Ale Harry, nie mogę.. Pojutrze mam straszny egzamin, muszę..
- Alexandro Kowalsky. - Uniósł głowę i przeszył mnie zielenią swoich dużych oczu. - Bez dyskusji. Nie chce używać siły. Nie dzisiaj. - Puścił mi oczko i wrócił do przeglądania moich notatek.
- Jesteś niemożliwy. - Stwierdziłam i ruszyłam w stronę szafy. Usłyszałam za plecami cichy śmiech i zanurzyłam się w wieszakach.

Wysiedliśmy przed ogromnym hotelem. Kiedy ujrzałam jego nazwę, poczułam jak bardzo powoli tracę oddech. Staliśmy przed jednym z najdroższych i najlepszych hoteli w mieście. Mój wzrok powoli ogarniał piękno budynku, kiedy poczułam jak Harry obejmuje mnie ramieniem. Stanął obok, przyciągnął mnie bliżej i spojrzał w górę z cwaniackim uśmiechem.

- Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- Żartujesz sobie ze mnie? - Spojrzałam na niego, robiąc wielkie oczy.
- Hm?
- Nie przesadzasz przypadkiem? Przecież to najlepszy hotel w mieście. Poza tym, po co tu przyjechaliśmy? Masz za dużo kasy? - Zaczęłam, odsuwając się.
- No nie. - Spojrzał mi prosto w oczy, poruszając głową. - Nie mów, że zapomniałaś.
- O czym?
- No cóż. - Westchnął ciężko i chwycił mnie za rękę. - Z czasem sobie przypomnisz. - Stwierdził i pociągnął mnie w stronę masywnych, czarnych drzwi Hotelu Hempel.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem. Nie wiem czy już o tym wspominałam, ale planuję nie więcej niż 25 rozdziałów, więc nasza historia powoli się kończy. Mam jednak nadzieję, że do końca zostaniecie ze mną, Alex  i Harry'm. Cóż więcej mogę powiedzieć. Mam nadzieję, że się podobało.
Buziaczki.