czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 11.

Każdy dzień był piękniejszy od poprzedniego. Co rano budziłam się ze świetnym humorem, wiedząc, że za parę godzin będę mogła znów spojrzeć w najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Moje samopoczucie, a zdrowie fizyczne były jak niebo, a ziemia. Moja choroba postępowała, ja wyglądałam coraz gorzej. Nie przejmowałam się tym. Harry za każdym razem powtarzał, że wyglądam pięknie. 

Kiedy przychodził i zostawał do późnego wieczora, czekając aż usnę opowiadał mi bajki. Czasem udało mi się namówić go do zaśpiewania jednej z piosenek One Direction. Za każdym razem leżałam wtulona w jego tors i bawiąc się jego długimi palcami, wsłuchiwałam się w głos, który tak bardzo uwielbiałam. Brał moje dłonie i całował moje palce. Jeden po drugim. Każdy opuszek, moje nadgarstki. Za każdym razem przechodziły mnie niesamowite ciarki. A przecież powinnam się już przyzwyczaić do jego dotyku. 

Zapomniałam już nawet, że mieszkam w szpitalu. Kiedyś traktowałam badania jak przymus. Kiedyś czekałam spokojnie aż wszyscy stażyści mi się przyjrzą, aż lekarz skończy to co do niego należy. Teraz jednak nie potrafiłam wysiedzieć na nich spokojnie. Kręciłam się zniecierpliwiona, wiedząc, że w moim pokoju czeka już Harry. Za każdym razem miałam mu tak wiele do opowiedzenia. Mimo, że widzieliśmy się praktycznie codziennie, tematy do dyskusji nie kończyły się nigdy. Czasem, kiedy naprawdę nie mógł przyjść, siadałam na parapecie i trzymając książkę na kolanach, wyglądałam przez okno. Tęskniłam i to cholernie bardzo. Rozumiałam jednak, że ma mnóstwo obowiązków i nie może zrezygnować ze spełniania swoich marzeń tylko i wyłącznie dla mnie. 

Czytałam coraz więcej książek, gdzie opisana była miłość. Ta od pierwszego wejrzenia, ta rozpalona dopiero po latach, również ta, której początkiem była nienawiść. Wszystkie te historie były wyjątkowe i niesamowicie piękne. Coraz częściej zaczęłam sobie wyobrażać, że bohaterzy tych książek to my. Ja i mój Harry. Tak, zaczęłam tak o nim myśleć. Nie bałam się już swoich uczuć i nie bałam się nazywać go swoim. Parę razy zdarzyło mi się powiedzieć to przy samym Harry'm. Zawsze wtedy uśmiechał się szeroko i całował mnie w czoło. Uwielbiałam to. Kiedy brał mnie w swoje ramiona, przyciągał tak blisko, że mogłam poczuć każdy jego mięsień i całował mnie w czoło. Czułam się wtedy tak cholernie szczęśliwa, po prostu bezpieczna. 

Kiedy odwiedzał mnie tuż po występie w jakiejś telewizji, czy radiu opowiadał mi z pasją co się działo. Jakie wygłupy i żarty wymyślił Louis, jak bardzo zażenowany był Liam. Opowiadał ile razy Niall stwierdzał, że jest głodny lub jak często Zayn zrzędził, że źle wygląda. Za każdym razem nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Harry opowiadał wszystko z taką pasją, za każdym razem obficie gestykulując. 

Okazało się, że wszystkie moje przyjaciółki są równie szczęśliwe. Kiedy odwiedzali mnie wszyscy, czułam, że jesteśmy jedną wielką rodziną. Rodziną, którą kocham najmocniej na świecie. Dziewczyny zdawały mi relacje z uczelni, a chłopcy w tym samym czasie bawili się całym szpitalnym sprzętem. Zupełnie jak mali chłopcy. Widziałam, że Harry stara się zachować pozory powagi. Jednak bardzo kiepsko mu to wychodziło. Zawsze zrobił coś co doprowadzało mnie do totalnej głupawki, udając zaraz potem, że nie wie o co chodzi. I właśnie wtedy uświadamiałam sobie jak bardzo go kocham. 


Mimo całego mojego szczęścia, choroba nie pozwalała o sobie zapomnieć. Czułam się coraz gorzej. Nie potrafiłam już samodzielnie chodzić. Byłam coraz chudsza i coraz mniej się sobie podobałam. Nie potrafiłam patrzeć w lustro. Za każdym razem czułam do siebie obrzydzenie. Nie potrafiłam również wyzbyć się wrażenia, że tak naprawdę to jestem dla Harry'ego zwykłą przeszkodzą w szczęśliwym życiu. 

Pewnego wieczoru siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w spacerujących po ulicy ludzi. W objęciach trzymałam Harolda i wtulałam w jego pluszową główkę swoją twarz. Zaciągałam się zapachem mojego Hazzy i oddychałam. Przychodziło mi to coraz trudniej. 
I wtedy właśnie doszłam do ważnych wniosków. Nie ma się co oszukiwać, przecież będzie ze mną coraz gorzej. Nie mogę pozwolić, by Harry zmarnował sobie przeze mnie życie. Mimo, że kochałam go całą sobą i nie wyobrażałam sobie życia bez niego, musiałam z tym skończyć. Na samą myśl o stracie loczka, z moich oczu płynęły łzy. Ale przecież nie mogę być taka egoistyczna. To młody, przystojny i utalentowany chłopak. W swoim życiu spotka jeszcze nie jedną dziewczynę, zakocha się nie raz. Nie mogę go zatrzymywać. Pragnę przede wszystkim jego szczęścia. Jego nieznikającego uśmiechu i dobrego humoru. 

~*~

Siedziałam na łóżku i machałam nogami ze zdenerwowania, w ręku trzymając telefon. Co chwilę wpatrywałam się w ekran i nie mogłam zmusić się do napisania. Ale musiałam to zrobić. Musiałam się w końcu odważyć.

- weź się w garść Alex. Przecież to dla jego dobra.. - powtarzałam. 

W końcu zeskoczyłam z łózka i chwyciłam za szlafrok, w którym schowaną miałam paczkę papierosów. Nie powinnam palić, bo przecież w każdej chwili mogę zejść. Jednak zbytnio się tym nie przejmowałam. Wyszłam tylnym wyjściem z budynku szpitala i chowając się w zakamarku, odpaliłam papierosa. Po pierwszym buchu dostałam ataku kaszlu, jednak wprawiona, szybko go opanowałam. Odetchnęłam i po raz tysięczny tego dnia, spojrzałam na ekran telefonu. Odblokowałam go i ponownie wzięłam głęboki oddech. Drżącymi rękoma zaczęłam pisać wiadomość.

"Słońce, pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Cholernie się cieszę, że się poznaliśmy. Pamiętaj, że na zawsze pozostaniesz w moim sercu. Mam nadzieję, że ja pojawię się w Twoich myślach chociaż raz na jakiś czas. Życzę Ci jak najlepiej. Nigdy nie rezygnuj z marzeń i zawsze bądź sobą. Żegnaj Harry. Na zawsze."

Pisząc ostatnie słowa, z moich oczu zaczęły spływać łzy. A z każdą sekundą było ich coraz więcej. Odetchnęłam i wcisnęłam "wyślij". Teraz nie było już odwrotu. Bolało mnie to co musiałam zrobić. Bolało i to cholernie. Jednak nie miałam innego wyboru. 

- to dla jego dobra.. - wciąż powtarzałam, wracając wolnym krokiem do swojej sali. Kiedy położyłam się na łóżku i odchyliłam głowę, przed moimi oczami pojawiła się ciemność. 


8 komentarzy:

  1. Ryczę. Ryczę jak małe dziecko.
    Nie wiem, co się ze mną stało.
    To tak bardzo mnie wzruszyło.
    Jest to jedna z moich ulubionych opowieści...
    Czy Alex umrze?
    A jeżeli tak, czy będzie to już koniec opowiadania?
    No nic, czekam na kolejny.

    Dominika.

    PS. Zapraszam do mnie na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Ci kurwa dam ciemność!!
    Migiem pisz kolejny rozdział, bo jak nie to ja Cię znajdę i zaciukam!
    Z ręką na sercu przyznaje, że kocham Harrego, ale tylko w tym opowiadaniu <3
    Jest taki taki... Awwww! Aż brakujei słów na opisanie go, chyba po raz pierwszy!
    Chcę rozdział kolejny, no!!
    Kocham Cię! :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny♥♥♥ czekam na kolejny z utęsknieniem :D życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz, ale nie jestem w stanie nic konstruktywnego napisać, bo po prostu ryczę jak głupia.. Ta historia jest najpiękniejszą jaką czytałam i strasznie się cieszę, że do niej wróciłaś... Czekam z drżącym sercem na następny rozdział. Kocham bardzo.:*** I wybacz, że wszystko robię z opóźnieniem, ale praca mnie wykańcza.. Nigdy nie zapominam o Tobie.:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero co opanowałam łzy, które powstały przy poprzednim rozdziale, a tu znowu to samo.
    Ona nie może się poddać i pożegnać z Harry'm.
    Ona musi walczyć i wierzyć, że uda jej się przetrwać. Proszę cię.
    Wymyśl cokolwiek, nawet największą bzdurę na świecie, która nie będzie miała sensu, ale sprawi, że Alex nie umrze... Nie może tego zrobić. Ma całe, życie przed sobą. Całe życie spędzone u boku Harry'ego.
    Dopiero co cieszyłam się, że wreszcie przyznała, że zakochała się w Harry'm, że go kocha, a tu co?? Jest chora, żyje resztkami sił i do tego żegna się z Harry'm.
    Na moje biedne serce to za dużo na raz nie wyrabiam.
    Ostatni raz cię proszę.
    Nie uśmiercaj jej...

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiadam wam, że ona z nim będzie szczęśliwa i będzie zdrowa!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jestem w stanie napisać sensownego komentarza bo właśnie ryczę jak bóbr.Masz ogromny talent i liczę że go wykorzystasz.Życzę ci jak najlepiej.Kocham<3

    OdpowiedzUsuń