wtorek, 28 stycznia 2014

Prolog.

Byłam zwyczajną, niewyróżniającą się niczym nastolatką. Przez 19 lat prowadziłam normalne, czasem szalone życie. Jak to dziewczyny w moim wieku. Jednakże pewnego dnia, dokładnie rok temu, dowiedziałam się, że jestem śmiertelnie i potencjalnie, nieuleczalnie chora. Był to dokładnie 1 kwietnia 2012 roku. Paradoksalnie tak zwane Prima Aprillis. Z początku myślałam, że to żart. Jednak szybko okazało się, że na niestety nie. Od tamtej pory byłam ciągana ze szpitala do szpitala. Od dwóch miesięcy moim ”miejscem zamieszkania” jest St Thomas' Hospital i sądzę, że już tak zostanie. I ja i moi rodzice, nie mamy siły na dalsze przeprowadzki. Szczególnie, że moja choroba się rozwija.

Jednak w całym tym nieszczęściu mam naprawdę ogromne wsparcie. Nie licząc oczywiście moich rodziców mam jeszcze cztery przyjaciółki. Są naprawdę niesamowite i to dzięki nim jeszcze nie zwątpiłam, jeszcze walczę. Odwiedzają mnie kiedy tylko mogą, spędzając w szpitalu po parę godzin dziennie. Jeśli nie mogą być wszystkie, to przychodzą na zmianę. Są niesamowite. Naprawdę bardzo je kocham i mogłabym zrobić dla nich wszystko. Właśnie dlatego pewnej samotnej, czwartkowej nocy, spoglądając przez szpitalne okno wpadłam na najlepszy pomysł w moim życiu.

Mam na imię Alexandra Kowalsky i chciałabym opowiedzieć Wam moją historię. 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że prolog się spodoba i zaciekawi na tyle, byście chciały czytać dalej. ;) 
buziaki.

1 komentarz:

  1. Nawet nie przewidywałam, że zacznę czytać tego bloga. Ale ja jako osoba bardzo ciekawska zerknęłam na prolog. Muszę przyznać, że bardzo mnie zainteresował. Czytałam kiedyś bloga i dziewczyna tam też była ciężko chora, ale na koniec umarła :( Mam nadzieję, że w tym blogu koniec będzie trochę inny, bo nie chcę marnować chusteczek xD
    Poza tym, zastanawia mnie co będzie, jeżeli jakiś chłopak trafi na tego bloga i przeczyta twoją notkę pod prologiem i dojdzie do słowa "chciały". Na jego miejscu czułabym się dziwnie :)

    OdpowiedzUsuń