Tak jak każdego wieczoru, siedziałam na parapecie i
wyglądałam przez szpitalne okno, w ręku
trzymając książkę. Muszę Wam zdradzić, że uwielbiam czytać. Biorę zawsze
wszystko co się da i z ogromnym zainteresowaniem wertuję kartki. Bo każda
książka opowiada nam inną historię. A każda z nich jest równie piękna i
wyjątkowa. Zastanawiałam się kiedyś dlaczego tak uwielbiam czytać. Nie od
zawsze tak było. Tak naprawdę lubię książki odkąd trafiłam pierwszy raz do
szpitala. To moja ukochana mama, która również uwielbia książki, przynosiła mi
po parę egzemplarzy, a ja z braku laku i nudów zaczynałam czytać. Jedna po
drugiej. I w taki właśnie sposób codziennie, zakochiwałam się w nich coraz
mocniej.
Ale wróćmy do sedna sprawy. To właśnie tego wieczoru, 1
kwietnia 2013 roku przyszedł mi do głowy pomysł, którym mogę odwdzięczyć się
przyjaciółką za to wszystko co dla mnie zrobiły. Odkąd pamiętam Ann, Alice,
Nicole i Kate były przy mnie. To z nimi dzieliłam te piękne, ale również i
smutne chwile.
A propos mojego genialnego pomysłu. Cała czwórka uwielbiała
od zawsze pewien zespół. A dokładniej One Direction. Poczytałam trochę o nich,
przesłuchałam parę piosenek i muszę przyznać, że wydają się całkiem
sympatyczni. Ponieważ, według lekarzy, zostało mi mniej więcej jeszcze pół roku
życia, postanowiłam ściągnąć ich tutaj. Tak, do mojego szpitala, by dziewczyny
mogły ich poznać. Wiem, że różne gwiazdy odwiedzają swoich fanów, kiedy ci są
chorzy. Pomyślałam, że mogę trochę podkoloryzować fakty i poruszyć ziemię i
niebo.
Oczywiście musiałam skonsultować się z moją niezawodną mamą,
moją piątą najlepszą przyjaciółką. Stwierdziła, że to świetny pomysł i chętnie
mi pomoże. Znalazłam wszystko co było potrzebne do skontaktowania się z Ich
menadżerem i mama załatwiła resztę.
Po trzech dniach - pamiętam dokładnie, bo tutaj w szpitalu
czas leci tak cholernie wolno – przyszła odpowiedź na mojego maila. Odetchnęłam
z ulgą kiedy ujrzałam słowa „Chłopaki bardzo chętnie Panią odwiedzą”. Ustaliłam
mailowo dokładną datę i godzinę. Byłam niesamowicie szczęśliwa. W końcu mogę
się jakoś odwdzięczyć moim ukochanym dziewczynom!
***
Kolejny dzień, kolejne męczące badania. Wciąż te same
twarze, mnóstwo chorych i cierpiących ludzi. Rutyna i nuda. Jednakże ten dzień
miał być troszkę inny.
Już od tygodnia informowałam dziewczyny, by przyszły
koniecznie w ten piątek bo muszę im coś ważnego powiedzieć. Wiem, że to lekkie
kłamstwo, ale za to w słusznej sprawie!
Nadeszła godzina 15.30, a za godzinę do szpitala mieli przybyć
panowie z One Direction. Dziewczyny jak zwykle niezawodne pojawiły się pół
godziny wcześniej. Zasiadły wokół mojego łóżka i przekazywały mi różne plotki z
uczelni.
Zanim zachorowałam, zdążyłam pójść na studia. A dokładniej
na kulturoznawstwo. Tam poznałam Kate i Alice. Od razu dołączyły do naszej
paczki, znającej się od piaskownicy.
W każdym razie po pół godzinie ciągłego gadania i śmiania
się usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. To moja mama. Dawała mi znać,
że chłopaki już są. Zeszłam z łóżka, co nie było takie łatwe, bo od miesiąca
mam niemałe problemy z poruszaniem się i powiedziałam dziewczynom, że idę do
toalety. Poczłapałam do drzwi wyjściowych.
Od razu zauważyłam stojącą na końcu korytarza piątkę młodych
chłopaków i jednego mężczyznę w średnim wieku. Kiedy mnie ujrzeli szybko
podeszli.
- witam, czy pani Alex Kowalsky? – spytał owy mężczyzna
- owszem, dzień dobry – uśmiechnęłam się i podałam mu rękę
na przywitanie. Bardzo miły mężczyzna. Choć może wygląd temu przeczy. Ale w
życiu nauczyłam się, że nie można oceniać książki po okładce.
- proszę pani.. – zaczął, a ja od razu mu przerwałam
- proszę nie mówić do mnie pani. Czuję się przez to stara –
zaśmiałam się i zobaczyłam, że piątka chłopaków odwzajemniła mój gest – po
prostu Alex.
- a więc dobrze Alex. Zostawię tutaj chłopaków, jakby co na
końcu korytarza czeka ochroniarz. Macie sobie pewnie do pogadania – uśmiechnął
się i chwytając moją dłoń ucałował ją, po czym oddalił się w głąb holu.
Dopiero wtedy tak naprawdę spojrzałam na milczącą piątkę,
stojącą tuż przede mną. Wszyscy wyglądali na zdenerwowanych. Czułam, że nie
wiedzą co mają zrobić, powiedzieć. Jakby się mnie bali.
- cześć – uśmiechnęłam się – miło mi, że przyszliście.
Jestem Alex – podałam każdemu po kolei rękę. Ale poczułam, że robi mi się słabo
i kiedy podchodziłam do ostatniego z nich, posiadającego burzę loków, osunęłam
się delikatnie, łapiąc się za głowę. Ten złapał mnie szybko, opierając o swoją
klatkę piersiową i z przerażeniem w oczach usadził mnie na pobliskim krześle.
- w porządku? – spytał – może wezwać lekarza?
- nie, nie trzeba – posłałam mu słaby uśmiech, po czym
spojrzałam na resztę. No tak, wszyscy mieli niewyraźne miny. Pewnie się
przestraszyli, że zaraz zejdę na ich oczach. – wracając do sedna sprawy.
Ściągnęłam was tutaj, bo chciałam zrobić niespodziankę moim przyjaciółkom.
Uwielbiają was i od zawsze chciały was poznać – ponownie na nich spojrzałam. Po
moich słowach ich twarze rozjaśniły się i pojawiły się na nich lekkie uśmiechy.
– no i ja bardzo bym tego chciała – uśmiechnęłam się.
- bardzo chętnie je poznamy – rzucił jeden z nich, bodajże
Liam. Reszta mu oczywiście zawtórowała.
- tak więc chodźcie za mną – wstałam powoli z krzesła. A
chłopak, który mi pomógł automatycznie chwycił mnie pod rękę. – nie musisz mi
pomagać, dam sobie radę. – rzekłam po czym ruszyłam przed siebie.
- tak właściwie to jestem Harry – uśmiechnął się. dopiero
wtedy ujrzałam tak naprawdę jego twarz. wcześniej jakoś specjalnie się nie
przyglądała, a i na zdjęcia nie patrzyłam zbyt uważnie.
Miał chłopięcą twarz i
śliczne oczy. Zielone, moje ulubione. No i oczywiście te urocze dołeczki.
Westchnęłam delikatnie po czym również się przedstawiłam.
Zanim chwyciłam za klamkę, odwróciłam się do nich raz
jeszcze:
- ostrzegam was, że one mogą różnie zareagować więc się nie
przeraźcie. Poczekajcie tutaj aż was zawołam
– zaśmiałam się, po czym otworzyłam drzwi.
- no nareszcie! – krzyknęła Nicole – ile można siedzieć w
kiblu! Już się o ciebie martwiłyśmy
- dziewczyny, chciałabym wam coś powiedzieć – zaczęłam
patrząc na ich zdziwione miny. Moje serce rosło na myśl, że zaraz sprawię im
taką przyjemność. – muszę wam kogoś
przedstawić. – powiedziawszy to cofnęłam się do drzwi i uchyliłam je lekko. Odwróciłam się i wyglądając przez nie
szepnęłam „wchodźcie”.
Sekundę później do pokoju weszła piątka roześmianych
chłopaków. A ja patrzyłam jedynie na twarze przyjaciółek. Jednej oczy omal nie wyszły z orbit, usta
drugiej przybierały formę idealnej literki „o”, trzecia pobladła, a Kate? No
tak jak się spodziewałam – zaczęła piszczeć.
- BOŻE! To nie może być prawda.. – odezwała się w końcu
Alice
- jak ty.. – zaczęła Ann, ale nie dane jej było skończyć bo
podszedł do niej blondyn wyciągając rękę. Domyślałam się, że nogi ma teraz jak
z waty. Przecież to o nim non stop mi mówiła. Z resztą, każda z nich wyglądała
i denerwowała się tak samo.
W pełni zadowolona cofnęłam się do wyjścia. Chciałam
zostawić ich samych. Niech dziewczyny nacieszą się swoimi idolami.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wiem, że się powtarzam. Ale mam nadzieję, że kiedy rozwinę historię to będzie o wiele ciekawsza. ;)
buziaczki!
Kolejny Twój blog zrobił na mnie ogromne wrażenie! :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszej części. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział! Gdyby podszedł do mnie Niall to nie wiem czy umiałabym ustać na nogach.
Dużo weny i czekam na następny! ;*
Misiuuuu, ja już Ci pisałam na fejsie wszystko co myślę o tym blogu! ;-D wiesz, że popieram każdy Twój pomysł i podoba mi się xd dawaj kolejny rozdział, ale długi ma być, a nie, że koniec, kiedy akcja się rozkręca! hah. <3
OdpowiedzUsuńTak. Tak, tak, tak!
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie podoba mi się chyba jeszcze bardziej.
Zadziwia mnie Twoja mania do trudnych tematów, ale podziwiam. Ludzie uwielbiają pisać w sposób prosty i o prostym życiu. Błagam tylko mi jej nie uśmiercaj, bo ja mam naprawdę wrażliwe serduszko. A już zaczynam ją lubić. Czytam dalej.
Nie będę wspominać o soundtracku, chociaż to chyba oczywiste, że mi się podoba.
Chciałabym mieć taką przyjaciółkę jak Alex. Dla swoich przyjaciółek zrobiła by wszystko. Eh..
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to nie wiem co powiedzieć. W sposób w jaki to wszystko opisujesz jest genialny. Coś czuję, że nie pozbędziesz się mnie z tego bloga, na długi czas. :)
Dobra kończę pisać ten komentarz i lecę czytać kolejne rozdziały.