środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 1.

Tak jak każdego wieczoru, siedziałam na parapecie i wyglądałam  przez szpitalne okno, w ręku trzymając książkę. Muszę Wam zdradzić, że uwielbiam czytać. Biorę zawsze wszystko co się da i z ogromnym zainteresowaniem wertuję kartki. Bo każda książka opowiada nam inną historię. A każda z nich jest równie piękna i wyjątkowa. Zastanawiałam się kiedyś dlaczego tak uwielbiam czytać. Nie od zawsze tak było. Tak naprawdę lubię książki odkąd trafiłam pierwszy raz do szpitala. To moja ukochana mama, która również uwielbia książki, przynosiła mi po parę egzemplarzy, a ja z braku laku i nudów zaczynałam czytać. Jedna po drugiej. I w taki właśnie sposób codziennie, zakochiwałam się w nich coraz mocniej.

Ale wróćmy do sedna sprawy. To właśnie tego wieczoru, 1 kwietnia 2013 roku przyszedł mi do głowy pomysł, którym mogę odwdzięczyć się przyjaciółką za to wszystko co dla mnie zrobiły. Odkąd pamiętam Ann, Alice, Nicole i Kate były przy mnie. To z nimi dzieliłam te piękne, ale również i smutne chwile.
A propos mojego genialnego pomysłu. Cała czwórka uwielbiała od zawsze pewien zespół. A dokładniej One Direction. Poczytałam trochę o nich, przesłuchałam parę piosenek i muszę przyznać, że wydają się całkiem sympatyczni. Ponieważ, według lekarzy, zostało mi mniej więcej jeszcze pół roku życia, postanowiłam ściągnąć ich tutaj. Tak, do mojego szpitala, by dziewczyny mogły ich poznać. Wiem, że różne gwiazdy odwiedzają swoich fanów, kiedy ci są chorzy. Pomyślałam, że mogę trochę podkoloryzować fakty i poruszyć ziemię i niebo.

Oczywiście musiałam skonsultować się z moją niezawodną mamą, moją piątą najlepszą przyjaciółką. Stwierdziła, że to świetny pomysł i chętnie mi pomoże. Znalazłam wszystko co było potrzebne do skontaktowania się z Ich menadżerem i mama załatwiła resztę.
Po trzech dniach - pamiętam dokładnie, bo tutaj w szpitalu czas leci tak cholernie wolno – przyszła odpowiedź na mojego maila. Odetchnęłam z ulgą kiedy ujrzałam słowa „Chłopaki bardzo chętnie Panią odwiedzą”. Ustaliłam mailowo dokładną datę i godzinę. Byłam niesamowicie szczęśliwa. W końcu mogę się jakoś odwdzięczyć moim ukochanym dziewczynom!
***

Kolejny dzień, kolejne męczące badania. Wciąż te same twarze, mnóstwo chorych i cierpiących ludzi. Rutyna i nuda. Jednakże ten dzień miał być troszkę inny.
Już od tygodnia informowałam dziewczyny, by przyszły koniecznie w ten piątek bo muszę im coś ważnego powiedzieć. Wiem, że to lekkie kłamstwo, ale za to w słusznej sprawie!
Nadeszła godzina 15.30, a za godzinę do szpitala mieli przybyć panowie z One Direction. Dziewczyny jak zwykle niezawodne pojawiły się pół godziny wcześniej. Zasiadły wokół mojego łóżka i przekazywały mi różne plotki z uczelni.

Zanim zachorowałam, zdążyłam pójść na studia. A dokładniej na kulturoznawstwo. Tam poznałam Kate i Alice. Od razu dołączyły do naszej paczki, znającej się od piaskownicy.

W każdym razie po pół godzinie ciągłego gadania i śmiania się usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. To moja mama. Dawała mi znać, że chłopaki już są. Zeszłam z łóżka, co nie było takie łatwe, bo od miesiąca mam niemałe problemy z poruszaniem się i powiedziałam dziewczynom, że idę do toalety. Poczłapałam do drzwi wyjściowych.
Od razu zauważyłam stojącą na końcu korytarza piątkę młodych chłopaków i jednego mężczyznę w średnim wieku. Kiedy mnie ujrzeli szybko podeszli.

- witam, czy pani Alex Kowalsky? – spytał owy mężczyzna
- owszem, dzień dobry – uśmiechnęłam się i podałam mu rękę na przywitanie. Bardzo miły mężczyzna. Choć może wygląd temu przeczy. Ale w życiu nauczyłam się, że nie można oceniać książki po okładce.
- proszę pani.. – zaczął, a ja od razu mu przerwałam
- proszę nie mówić do mnie pani. Czuję się przez to stara – zaśmiałam się i zobaczyłam, że piątka chłopaków odwzajemniła mój gest – po prostu Alex.
- a więc dobrze Alex. Zostawię tutaj chłopaków, jakby co na końcu korytarza czeka ochroniarz. Macie sobie pewnie do pogadania – uśmiechnął się i chwytając moją dłoń ucałował ją, po czym oddalił się w głąb holu.

Dopiero wtedy tak naprawdę spojrzałam na milczącą piątkę, stojącą tuż przede mną. Wszyscy wyglądali na zdenerwowanych. Czułam, że nie wiedzą co mają zrobić, powiedzieć. Jakby się mnie bali.

- cześć – uśmiechnęłam się – miło mi, że przyszliście. Jestem Alex – podałam każdemu po kolei rękę. Ale poczułam, że robi mi się słabo i kiedy podchodziłam do ostatniego z nich, posiadającego burzę loków, osunęłam się delikatnie, łapiąc się za głowę. Ten złapał mnie szybko, opierając o swoją klatkę piersiową i z przerażeniem w oczach usadził mnie na pobliskim krześle.
- w porządku? – spytał – może wezwać lekarza?
- nie, nie trzeba – posłałam mu słaby uśmiech, po czym spojrzałam na resztę. No tak, wszyscy mieli niewyraźne miny. Pewnie się przestraszyli, że zaraz zejdę na ich oczach. – wracając do sedna sprawy. Ściągnęłam was tutaj, bo chciałam zrobić niespodziankę moim przyjaciółkom. Uwielbiają was i od zawsze chciały was poznać – ponownie na nich spojrzałam. Po moich słowach ich twarze rozjaśniły się i pojawiły się na nich lekkie uśmiechy. – no i ja bardzo bym tego chciała – uśmiechnęłam się.
- bardzo chętnie je poznamy – rzucił jeden z nich, bodajże Liam. Reszta mu oczywiście zawtórowała.
- tak więc chodźcie za mną – wstałam powoli z krzesła. A chłopak, który mi pomógł automatycznie chwycił mnie pod rękę. – nie musisz mi pomagać, dam sobie radę. – rzekłam po czym ruszyłam przed siebie.
- tak właściwie to jestem Harry – uśmiechnął się. dopiero wtedy ujrzałam tak naprawdę jego twarz. wcześniej jakoś specjalnie się nie przyglądała, a i na zdjęcia nie patrzyłam zbyt uważnie. 

Miał chłopięcą twarz i śliczne oczy. Zielone, moje ulubione. No i oczywiście te urocze dołeczki. Westchnęłam delikatnie po czym również się przedstawiłam.
Zanim chwyciłam za klamkę, odwróciłam się do nich raz jeszcze:

- ostrzegam was, że one mogą różnie zareagować więc się nie przeraźcie. Poczekajcie tutaj aż was zawołam  – zaśmiałam się, po czym otworzyłam drzwi.
- no nareszcie! – krzyknęła Nicole – ile można siedzieć w kiblu! Już się o ciebie martwiłyśmy
- dziewczyny, chciałabym wam coś powiedzieć – zaczęłam patrząc na ich zdziwione miny. Moje serce rosło na myśl, że zaraz sprawię im taką przyjemność.  – muszę wam kogoś przedstawić. – powiedziawszy to cofnęłam się do drzwi i uchyliłam je lekko.  Odwróciłam się i wyglądając przez nie szepnęłam „wchodźcie”.

Sekundę później do pokoju weszła piątka roześmianych chłopaków. A ja patrzyłam jedynie na twarze przyjaciółek.  Jednej oczy omal nie wyszły z orbit, usta drugiej przybierały formę idealnej literki „o”, trzecia pobladła, a Kate? No tak jak się spodziewałam – zaczęła piszczeć.

- BOŻE! To nie może być prawda.. – odezwała się w końcu Alice
- jak ty.. – zaczęła Ann, ale nie dane jej było skończyć bo podszedł do niej blondyn wyciągając rękę. Domyślałam się, że nogi ma teraz jak z waty. Przecież to o nim non stop mi mówiła. Z resztą, każda z nich wyglądała i denerwowała się tak samo.


W pełni zadowolona cofnęłam się do wyjścia. Chciałam zostawić ich samych. Niech dziewczyny nacieszą się swoimi idolami. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

wiem, że się powtarzam. Ale mam nadzieję, że kiedy rozwinę historię to będzie o wiele ciekawsza. ;) 
buziaczki!

4 komentarze:

  1. Kolejny Twój blog zrobił na mnie ogromne wrażenie! :)
    Nie mogę się doczekać dalszej części. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział! Gdyby podszedł do mnie Niall to nie wiem czy umiałabym ustać na nogach.
    Dużo weny i czekam na następny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Misiuuuu, ja już Ci pisałam na fejsie wszystko co myślę o tym blogu! ;-D wiesz, że popieram każdy Twój pomysł i podoba mi się xd dawaj kolejny rozdział, ale długi ma być, a nie, że koniec, kiedy akcja się rozkręca! hah. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak. Tak, tak, tak!
    To opowiadanie podoba mi się chyba jeszcze bardziej.
    Zadziwia mnie Twoja mania do trudnych tematów, ale podziwiam. Ludzie uwielbiają pisać w sposób prosty i o prostym życiu. Błagam tylko mi jej nie uśmiercaj, bo ja mam naprawdę wrażliwe serduszko. A już zaczynam ją lubić. Czytam dalej.
    Nie będę wspominać o soundtracku, chociaż to chyba oczywiste, że mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym mieć taką przyjaciółkę jak Alex. Dla swoich przyjaciółek zrobiła by wszystko. Eh..
    Co do rozdziału to nie wiem co powiedzieć. W sposób w jaki to wszystko opisujesz jest genialny. Coś czuję, że nie pozbędziesz się mnie z tego bloga, na długi czas. :)
    Dobra kończę pisać ten komentarz i lecę czytać kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń